To będzie wspomnienie na całe życie – tak o oglądaniu meczu Polska - Czechy mówi Natalia Kaźmierczak z Kiełczewa. Oglądała spotkanie w wyjątkowych okolicznościach, bo z murawy stadionu we Wrocławiu. Natalia była w grupie młodych ludzi, którzy podawali piłki zawodnikom. |
Wyjazd Natalii na mecz do Wrocławia, to prezent od kuzyna Daniela Zielonki. Młody piłkarz leszczyńskiej Football Academy wygrał konkurs fotograficzny organizowany przez akademie, w którym nagrodą był udział w meczu w roli podającego piłki. Daniel jednak nie ma skończonych 14 lat, a to był warunek, by znaleźć się na murawie podczas pojedynku Polska - Czechy. Przekazał więc nagrodę swojej kuzynce Natalii. -To coś niesamowitego. Być uczestnikiem
takiego wydarzenia, słyszeć polski hymn śpiewany przez tylu ludzi, widzieć tak dużo podniesionych nad głowami szalików. Murawa stadionu aż drżała od tego tumultu - przyznaje Natalia.
Młoda mieszkanka Kiełczewa cały czas musiała być w gotowości i na brak zajęć nie mogła narzekać. - W pierwszej połowie stałam za bramką czeską i co chwilę musiałam podawać piłkę Petrowi Czechowi. Naliczyłam co najmniej pięć razy, ale później z tych emocji przestałam liczyć - zaznacza.
Natalia bardzo dokładnie pamięta też moment utraty bramki. Stała wówczas za siatką. - Nawet nie wiem kiedy, ale popłynęły mi łzy - mówi. W pamięci utkwiło jej także zachowanie polskich kibiców po meczu. - Nie byli zadowoleni, ale dodawali piłkarzom otuchy krzycząc „nic się nie stało”.
Do domu Natalia wróciła dopiero w niedzielę nad ranem, zmęczona ale bardzo szczęśliwa. - Tego się nie da zapomnieć. Będą pamiętać to przez całe życie. Emocje były nieprawdopodobne - kończy. (mah)