PIŁKARSKIE PODRÓŻE MARKA DRAGOSZA: Dominikana

start / Aktualności

PIŁKARSKIE PODRÓŻE MARKA DRAGOSZA: Dominikana

W nowej części naszego cyklu wybieramy się aż na Karaiby.

Na Dominikanie piłka nożna ma skromne tradycje. Nie wytrzymuje żadnego porównania choćby do boksu, a zwłaszcza do bejsbolu, którego popularność jest wprost ogromna. Młodzież w tym kraju jest niemal uzależniona od tego sportu. Ta gra wypełnia ich każdy dzień. Podobnie jak dorosłych rum, muzyka, domino i… walki kogutów. Każda z tych rozgrywek dostarcza im niesamowitych emocji, bo mieszkańcy jednej z najładniejszych wysp w archipelagu Wielkich Antyli są niezwykle entuzjastyczni, pełni serdeczności i radości.

Z takim właśnie entuzjazmem spotkałem się jakiś czas temu, gdy wspólnie z Adamem Kanią z opolskiego oddziału Goalkeepers Academy odbyliśmy podróż w ramach projektu mającego na celu szkolenie piłkarzy w najbardziej ubogich regionach świata. Pracowaliśmy z dominikańskimi i haitańskimi zawodnikami w regionie Bávaro i Punta Cana.

Dominikańczycy mają ogromny potencjał sportowy. Trenerzy z Ameryki Południowej pracujący na wyspie twierdzą jednak, że do futbolu brak tutejszym zawodnikom samozaparcia. Są niezbyt zdyscyplinowani, zapominalscy i niemal ciągle dyskutują… Nic zatem dziwnego, że czołowi zawodnicy reprezentacji "Los Quisqueyanos" na co dzień występują poza krajem. Głównie w Panamie i Salwadorze. Kilku zawodników reprezentacji gra w lidze szwajcarskiej - z najbardziej znanym Luiyi Lugo, który broni barw FC Wohlen. A Edward Acevedo Cruz biega po boiskach… Bośni i Hercegowiny. Geremy Lombardi - pół Włoch, pół Dominikańczyk - gra w Parmie. Alfonso Marte - w niemieckim SV Saar 05 Saarbrücken. Z kolei Cayetano Bartolomé Bonnín Vásquez, znany bardziej jako Tano, jest zawodnikiem Osasuny Pampeluna. Również w Hiszpanii - w rezerwach Villarrealu - występuje Carlos Julio Martínez Rivas. Jest on na Dominikanie uznawany za największy talent piłkarski ostatnich lat. Wcześniej grał w młodzieżowym zespole Barcelony.

Mimo to reprezentacja Dominikany potrafi zaskoczyć. Cztery lata temu na stadionie w San Cristobal rozgromiła zespół Brytyjskich Wysp Dziewiczych aż 17:0. Nawet biorąc pod uwagę mizerny poziom sportowy rywali, wynik robi wrażenie.

Przewaga popularności baseballu jest niezaprzeczalna. Ale są miejsca, gdzie place do gry są pełne piłkarzy, nie bejsbolistów. I to piłkarzy nieskażonych jeszcze zagrożeniami. Zwinnych zapaleńców jest wielu. Głównie Haitańczycy, który po tragicznym czasie trzęsienia ziemi masowo przyjechali na terytorium Dominikany. Robią bramki, z czego tylko mogą, znaczą pole gry gdziekolwiek i żywo kopią piłkę, która okres nowości dawno ma za sobą, albo taką zrobioną ze szmat. Tylko nieliczni chwalą się prawdziwą futbolówką. Za to dryblować chcą wszyscy. Gole też padają. Sama gra nie zawsze jeszcze jest doskonała. Czasem więcej jest przerw niż samej gry. Zupełnie, jak w... bejsbolu. Ale to się zmienia. W świeżą krew wchodzą nowe nawyki. Tak czy inaczej, wszystko to wygląda bardzo obiecująco. Futbolowa inicjatywa została solidnie zawiązana i rozwija się w zaskakująco szybkim tempie.

Mieliśmy przyjemność pracować z piłkarzami haitańskimi zrzeszonymi w Asociación de Fútbol Bávaro Punta Cana. Ten region wybitnie turystyczny, pełny wysokiej klasy hoteli i bogatych turystów będzie mi się kojarzył z czymś zupełnie innym… Z fantastycznymi ludźmi mieszkającymi w ciasnych przestrzeniach slumsów, z pełnymi pasji i radości piłkarzami, z muzyką wokół boiska i uśmiechem, który - mimo biednego życia - jest wszędzie i zawsze.

Asociación de Fútbol Bávaro Punta Cana kierowane przez Silvio Darda grupuje głównie piłkarzy pochodzących z Haiti, ale nie tylko. Spora grupa to zawodnicy z różnych części Dominikany. Powstają również grupy młodzieżowe a w nich zdecydowaną większość tworzą młodzi Dominikańczycy. Od kilku lat w Bávaro odbywają się regularne turnieje piłkarskie cieszące się z każdą edycją coraz większą popularnością.

To była fantastyczna szkoła, zarówno jeśli chodzi o patrzenie na futbol, jak i na życie. Cieszę się z tego czasu, bo po raz kolejny okazało się, że mimo moich doświadczeń ciągle są rzeczy, które potrafią mnie zaskoczyć. Na Dominikanie powstają ciekawe plany na przyszłość. Będę mocno im kibicował.

Marek Dragosz jest trenerem z licencją UEFA A i specjalistą treningu bramkarskiego. Posiada certyfikaty holenderskiej i angielskiej federacji piłkarskiej.

W poprzednich częściach cyklu:

Szachtar Donieck

AIK Sztokholm

Panathinaikos Ateny

Red Bull Salzburg

Ajax Amsterdam

<< wstecz dalej >>

udostępnij